Już za nieco ponad tydzień Artur Kurek z naszego BRIKO TRAILteamu pojedzie do Zurichu pościgać się z innymi ludźmi z żelaza. IronMan to poważna sprawa: najpierw należy przepływnąć 3.8km, później na rowerze zrobić 180km, a na deser do przebiegnięcia jest jeszcze maraton, czyli ponad 42km. Celem Artura będzie poprawienie ubiegłorocznego świetnego wyniku 10h04min. Właściwie bardziej niż o poprawienie wyniku będzie się rozchodzić o kwalifikację do Wielkiego Finału na początku października na Hawajach. Wykorzystaliśmy tę okoliczność do zadania kilku wścibskich pytań. Artur, podstawowe pytanie, czy noga podaje? AK: Po 2 dniach dojazdów do pracy na rowerze (54 km w jedną stronę) nieco się uspokoiłem. Wczoraj pobiegłem też po rowerku i tempo mi odpowiadało, ale nie jestem zadowolony z realizacji przygotowań — za malo czasu, jeśli się pracuje na etat :). Wszystko co zrobiłem to i tak dzięki cierpliwości rodziny… A czy spodziewasz się, że noga będzie podawać w Zurichu? AK: Jak zwykle przed zawodami stresa mam ogromnego. Odpocznę ostatni tydzień, więc mam nadzieję, że świeży i chętny do walki wskoczę do jeziora. Triathlon to poza nogą i psychą również mocna graba. Akwen jest Ci już znany, bokserska technika na pierwszych metrach też. Jaką strategię przyjmiesz na wodny etap wyścigu? AK: Planowałem pierwsze 200–300 m napierać na max, ale nie zdołalem wyćwiczyć szybkości, płynę cały czas tym samym tempem. Chciałem uwolnić się od maruderów, którzy pierwsze 200 m płyną, a potem blokują… Postaram się wskoczyć w pierwszym rzędzie, nieco z boku, żeby nie być w środku tego zamieszania. Rok temu wyprzedzałeś wypasione kozy na swoim pięknym rumaku w stylu retro. Mamy nadzieję, że nie zdradziłeś go w tym sezonie? AK: Już byłem bliski dodać mu nieco wyglądu przez zakup dysku, ale ostatecznie pozostanę przy tym co mam — spore góry w Zurychu więc zdecydowałem się na lekkie koła :) Trochę dostosowałem kąty (siodlo i kierownica) i 3–4 godziny mogę już leżeć bez większych problemów z kręgosłupem.

chyba tak na granicy moich możliwości, może sie poderwę i powalczę. Koszula bliska ciału… a Zosia bardzo by chciała polecieć ze mną na Hawaje — niepowtarzalna okazja się nadarza :) Dzięki serdeczne za wywiad. W Curysiu będą na Ciebie patrzeć nie tylko Zosia i Edytka. Presja i oczekiwania tłumu są przeogromne… AK: W zeszłym roku jak mi Zosia z Edytką kibicowaly to aż mnie ciarki przeszywały po łydkach :), nie wiem czy to pomaga czy osłabia, ale doping jest przydatny. Kogo pozdrawiasz? :) AK: A muszę? :) Wszystkich, którzy uparcie ciągną swój wózek przez życie i nie odpuszczają…