Drugi triatlon w życiu, a pierwszy na dystansie olimpijskim, nie poszedł już tak łatwo. Woda nie chciała tym razem współpracować i trzeba było nieźle rekami machać, aby się do przodu przesuwać. Nie tak jak ostatnim razem w rzece…:). Po paru chwilach grozy zaraz po starcie, kiedy myślałam, że mnie inni chcą przytopić, a okularki strajkują, udało mi się jednak odzyskać rytm i dokraulować do końca. Rower poprowadzony został po ośmiu pętlach wokół jeziora. Wiało niesamowicie, całe szczęście tylko na jednej, 2,2‑kilometrowej prostej. Druga była już z wiatrem. Na bieg wystartowałam na nastej pozycji wśród kobiet. Zmiany rower/bieg wcale nie poczułam i biegło mi się znakomicie. Na pierwszej z czterech pętli wyprzedziłam 4 zawodniczki, potem jeszcze kilka. Na metę dobiegłam na ósmej pozycji i pierwszej w WAK3. Porównując potem międzyczasy widać, że po kiepskim pływaniu i nienajlepszym rowerze, główną robotę wykonałam na biegu, uzyskując najlepszy czas wśród kobiet. Następny triatlon pewnie dopiero na wiosnę, ale już wiem gdzie spędzę wolne chwile jesienią i zimą – na BASENIE!
Strona zawodów http://www.3muc.com/joomla/
Czas całkowity 2:24:56
Pływanie 28:31
Rower 1:17:32
Bieg 38:53
fot. Piotr Kosmala