Dziękujemy Jurkowi za zaproszenie na Rajd Beskidy 2023 ARWS. Cieszymy się z dobrze spędzonego razem czasu na długiej i trudnej trasie, ciekawie zrealizowanej, bo poprowadzonej w dużej części z dala od cywilizacji – było przygodowo.
W składzie Gosia Czeczott, Maciek Mierzwa, Maciej Wiącek, Artur Kurek zespół Snowdog TrailTeam.pl ukończył wymagający rajd na drugim miejscu, zaraz za zespołem Nonstop Adventure w składzie: Marzka Janerka – Moroń, Staś Odróbka, Andrzej Brandt, Marek Woźniczka. Gratulacje dla zwycięzców, walka była ostra na całej trasie!
Jak wyglądały nasze osobiste przygody podczas 10 etapów? Poczytajcie sami.
Etap 1
Bieganie po Bielsku-Białej – szybkie zwiedzanie miasta. Mapę nr 1 dostaliśmy tuż przed startem, umówiliśmy się, że nie zagrzejemy się na pierwszym etapie, stawialiśmy raczej na precyzyjną orientację, a nie na ściganie w upale. Wzięliśmy na etap 1,5 litra wody na naszą czwórkę z nadzieją na uzupełnienie po drodze. Udało się raz, w toalecie galerii handlowej.
Etap 2
Trekking – zaczęliśmy na lekkim odwodnieniu, razem z Nonstop Adventure od zgubienia się na wejściu na odcinek itinerer. Po chwili dołączyły do nas pozostałe polskie zespoły i razem przebiegliśmy ten odcinek i prawdziwe ściganie zaczęło się dopiero później. Jak już Maćkowie wczytali się w mapę i wydawało nam się, że ruszymy z kopyta musieliśmy zrobić krótką przerwę odpoczynkową, ponieważ Artur miał problemy z żołądkiem. Dzięki wsparciu zespołu ocknął się, po 5 godzinach, ale z uwagi na kłopot zmodyfikowaliśmy warianty trekkingu. Do pierwszego przepaku dotarliśmy pół godziny po Nonstopach. My zdecydowaliśmy się na godzinne spanko, oni pojechali zwiedzać skansen.
Etap 3
Trochę wpinania i zwiedzanie skansenu. Na kolejny etap ruszyliśmy, wyspani i najedzeni, na rowerach, na których spędziliśmy większość czasu podczas tych zawodów. Zadanie nawigacyjne w skansenie polegało na znajdowaniu punktów opisanych w roadbooku za pomocą azymutów i odległości. Później pojechaliśmy na krótkie zadanie wspinaczkowe i most linowy, a stamtąd prosto nad Jezioro Żywieckie popływać kajakami.
Etap 4
Kajaki o świcie na jeziorze Żywieckim zapamiętamy głównie z poszukiwania pomnika, zasłoniętego przez budowniczych drogi i zlokalizowanego tam punktu kontrolnego. Odcinek kajakowy mógłby być odpoczynkiem dla nóg, ale punkty były w większości ustawione tak, że trzeba było ich szukać na brzegu. Nonstop Adventure dogoniliśmy podczas poszukiwań pomnika. Potem zostali w tyle. Przynajmniej wiemy, że w kajaki jesteśmy lepsi.
Etap 5
Pierwszy etap rowerowy w okolicach Babiej Góry – szukaliśmy skrótu i złapaliśmy 100 m w pionie dodatkowo. Tam dopiero zaczęły się prawdziwe zawody. 160 km na rowerze, w prawdziwych górach. Chyba nie wszystkie nasze warianty były optymalne, za to zwiedziliśmy kawał Beskidów, często pchając rowery. Nonstop Adventure chyba patrzyli na mapę bardziej lub inaczej, albo mieli szybsze rowery, w każdym razie jak przyjechaliśmy na TA2, to oni już spali. Gosia i Artur także pospali, a Macki jedynie leżeli bez snu, co później okazało się kluczowe. Kolejnym etapem był rafting, który można było zacząć nie wcześniej niż o 4 rano.
Etap 6
Rafting był wyjątkowo powolny z powodu niskiego poziomu wody w rzece Orawa. Wystartowaliśmy tuż za Nonstopami, którzy zawiesili się na skraju bystrza. Po chwili postanowili zwodować albo zgubić Stasia, który nie chciał być przez nas uratowany, a potem zostawiliśmy ich w tyle. Znów byli za nami na wodzie. No ale do czasu – ledwo dopłynęliśmy do wyjścia z wody – prawie nas zniosło nurtem dużo poniżej końca etapu. Pokazaliśmy im miejsce, w którym trzeba wyjść z wody.
Etap 7
Trekking przez Małą Fatrę – na granicy burzy, z pięknymi górami i widokami. Ruszyliśmy na trekking pierwsi, przepiękną zieloną doliną, w cieniu, nareszcie nie rowerem, w mokrych butach. Ale to dobrze, że w mokrych, bo jakby padało, to nam by nie zmokły. A Jurek przepowiedział burze po południu. Burze na grani – coś pięknego. Ruszyliśmy żwawo pod górę, oglądając się za siebie, co chwilę żartując, że Nonstopy biegną za nami pod górę. Było raczej stromo, więc wydawało się, że to śmieszny żart, aż do momentu kiedy nas dogonili… dogonili nas tuż przed punktem gdzie trzeba było sobie zrobić zdjęcie. I tu nastąpił pierwszy moment, kiedy myśleliśmy, że to już dla nas koniec wyścigu. Znaczy to był drugi taki moment, ale o pierwszym jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy – awaria kamerki. Rozładowała się w plecaku. Zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie z Nonstopami, ale to nie rozwiązywało problemu na dalszą część etapu. Potrzebowaliśmy aparat, żeby potwierdzać obecność na kolejnych punktach. Na szczęście koledzy pożyczyli nam jedną ze swoich kamer. Uratowani po raz pierwszy! Trekking skończyliśmy kilkanaście minut przed Nonstop Adventure Team. Koniec etapu to miły przepak z dostępem do łóżek, prysznica i ciepłego posiłku. I kolejna niespodzianka, która mało nie wyrzuciła nas za burtę wyścigu. Okazało się, że brakowało nam jednej ośki do tylnego koła. Skorzystaliśmy z prysznica, posiłku i uprzejmości sędziego głównego, który zgodził się pojechać po ośkę na poprzedni przepak, dał nam dwie godziny kary i mogliśmy ruszyć dalej.
Etap 8
A dalej czekała na nas ferrata. Kiedy zostawiliśmy rowery, aby ruszyć w góry zerwał się deszcz i wiatr, który przewrócił z łoskotem drzewo w pobliżu. Zastanawialiśmy się czy w tych okolicznościach powinniśmy ruszać na ferratę. Burza na ferracie mogłaby być ciekawsza niż burza na grani, której udało nam się uniknąć. Ale niezawodny Jurek powiedział, że u niego na radarze nie ma burzy i mamy sami zdecydować, czy wchodzimy na ferratę czy nie. No więc zdecydowaliśmy, że idziemy. Poszło nam dość sprawnie, szczególnie dlatego, że po ferracie planowaliśmy kolejne spanko, nawet wiedzieliśmy już gdzie, w domku blisko miejsca gdzie zostawiliśmy rowery. Mieliśmy upatrzone dwa, z których jeden był znakomity. Było ciepło i przyjemnie i jeszcze sobie podgrzaliśmy jedzenie. Wszystko szło zgodnie z planem: dużo spania i jedzenia. Gdy my skończyliśmy ferrate i zdecydowaliśmy się iść spać wtedy zespół Nonstop nas wyprzedził ruszając na ostatni rower.
Etap 9
Niezwykle długi rower przez Słowację do Czech – upał i duchota. Dogoniliśmy Nonstop o świcie zaraz za Ziliną i przez kolejne kilka pk udało nam się prowadzić (wciąż razem po 4ch dniach ścigania). Ostatni kontakt mieliśmy z nimi za CP77, gdy spotkaliśmy się na zakręcie drogi — oni jechali drogą my pchaliśmy rowery szlakiem. Właśnie ten czas najbardziej zapamiętaliśmy – wspinanie na Łysą Górę do Emila Zatopka, etapami z kilkoma przystankami. Upał nas wykończył, wieczorem zastanawialiśmy się czy w ogóle jesteśmy w stanie ukończyć te zawody. Zjedliśmy kolację na chodniku pod sklepem i zdecydowaliśmy, że śpimy w pierwszym dogodnym miejscu które znajdziemy po zmroku. Tempo mieliśmy strasznie słabe. Wstaliśmy zupełnie odmienieni. Zaczęliśmy nadganiać stracone poprzedniego dnia godziny.
Etap 10
MTBO – dość sprawna orientacja w terenie. Rano dotarliśmy na początek mapy BnO, usiedliśmy na stacji żeby dobrze zaplanować kolejność punktów. Znów skorzystaliśmy z ciepłego jedzenia i ruszyliśmy żwawo na scorelauf z zamiarem dotarcia do mety jeszcze przed wieczorem.
Etap 11
Podjazd pod Salmopol. Po zaliczeniu wszystkich punktów zostało nam dotarcie na Salmopol. Prawie same asfalty i przerwą na fotkę na Trójstyku. Potem niekończące się podjazdy, zimna jaskinia i downhill do mety. W sumie fajnie jakby na wszystkich punktach była taka klima jak w jaskini…
Raz jeszcze podziękowania dla Rajd Beskidy za świetną trasę i wielkie zaangażowanie!

Wspinałem się już w Tatrach, w Alpach, w Andach, w Himalajach…
Biegałem ultramaratony: w Jordanii Desert Cup – 172 km po pustyni (9 miejsce), Sudecką Setkę (1 miejsce), Bieg Rzeźnika (1 miejsce i rekord trasy)
Startowałem w rajdach adventure: Southern Traverse w Nowej Zelandii (Mistrzostwa Świata – 10 miejsce), EcoMotion Brasil, Wilderness Scotland, Adrenalin Rush Scotland, Explore Sweden Monster, The Raid World Championship – Kanada, Subaru Primal Quest – Kalifornia, Abu Dhabi Adventure Challenge, Adventure Racing European Championships – Polska (1 miejsce).
Wreszcie nauczyłem się pływać i jestem triathlonistą, ale serce pozostało w górach i rajdach adventure, stąd polubiłem extremalne triathlony: Panasonic Evolta Tri Borówno – MP – 1 miejsce w kat. wiekowej, Celtman Extreme Scottish Triathlon, Harda Suka Ultimate Triathlon Challenge.