W ubiegłorocznej edycji Chudego Wawrzyńca widoki przesłoniła mgła, a padający bezustannie deszcz uczynił beskidzkie ścieżki jeszcze bardziej wymagającymi. Mimo to — liczba pozytywnych opinii
na temat ultramaratonu była ogromna. W tym roku organizatorzy obiecują dołożyć wszelkich starań żeby uczestnicy biegu jeszcze lepiej bawili się na granicznych szlakach Polski i Słowacji. Start odbędzie się o 4:30 rano, 10 sierpnia w Rajczy przy amfiteatrze. Do mety w Ujsołach trzeba dotrzeć do godziny 20. Zaproszony może (a właściwie mógł – 500 miejscówek jest już rozdysponowana) czuć się każdy kto uwielbia biegać po górach, kto chce zmierzyć się z trudnym i pięknym wyzwaniem, kto chce spróbować swoich sił na dystansie dłuższym niż maraton. Ale, ale… miało być o tym kim właściwie jest Chudy Wawrzyniec? Ma prężną łydę, buty wgryzające się w błoto niczym lwie szczęki w udziec antylopy, w plecaku ma najwyżej wyschniętego kabanosa, przypominającego anorektycznego jamnika i folię NRC, która w razie niepogody zastąpi mu kurtkę… Nie pieści się ze sobą, jest zdeterminowany, pewny siebie, ma dzikość w oczach i nieokrzesaną moc w nogach. Chudy Wawrzyniec to duch tych gór, który przemyka beskidzkimi szlakami niczym mesjasz górskich biegaczy ultra — Tony Krupicka w Boulder, w Kolorado. Chudy Wawrzyniec narodził się z lokalnej tradycji czczenia pamięci Św. Wawrzyńca, męczennika, który zginął w ogniu. Mieszkańcy okolicy palą w tych dniach wielkie, strzelające w niebo ogniska zwane Hudami. Tak więc Wawrzyniec w sumie powinien zwać się Hudy, ale nie wiemy co na to słownik ortografii. Imieniny Wawrzyńca przypadają 10 sierpnia. Czyli, wszystko już wiadomo :) Do zobaczenia w Rajczy!